Może ten przekaz sprawił że im się już nie chce?

Dzisiaj po raz pierwszy zdecydowałem się na samodzielną pieszą wycieczkę do supermarketu. Brzmi zabawnie, ale zanim poszedłem musiałem długo się zastanawiać czy powinienem, czy to wypada i czy aby na pewno wrócę. Od samego początku jak tu przyjechałem słucham tylko ciągle tym jak tu jest niebezpiecznie, jak nieodpowiedzialnie jest samemu chodzić po ulicach. Pierwsza rada jaką dostałem od szefa to żeby nigdzie nie wychodzić, najlepiej siedzieć w domu gościnnym i trzymać się z dala o wszystkiego co się rusza.

Problem tylko w tym że kiedy przychodzi weekend zaczyna się robić naprawdę nudno. I może sama nuda nie byłaby najgorsza, ale w połączeniu z uczuciem siedzenia w więzieniu nie ma  tym nic przyjemnego. Od wczoraj więc zastanawiałem się czy powinienem. Pytałem więc kolegę z biura jak to jest, czy samemu na ulicy chodzić to bezpiecznie, i czy powinienem próbować czy nie.

No więc chyba pójdę

Kolega powiedział że spoko nie powinno nic się stać (a jest on Afgańczykiem) dodając jednocześnie że mieszkamy przy najniebezpieczniejszej ulicy w Kabulu, gdzie dochodziło do porwań i tym podobnych rzeczy. Kiedy go spytałem dlaczego tak jest powiedział że to ze względu na to że jest tu siedziba sił bezpieczeństwa, ambasada brytyjska i parę innych obiektów które mogą być celem ataku. Tak właśnie wygląda Kabul na co dzień.

Ulica w dzielnicy Wazir Akbar Khan
Ulica w dzielnicy Wazir Akbar Khan

No w tym momencie przestało mi się coś zgadzać bo jednocześnie musi to być w takim razie najlepiej strzeżona ulica w mieście (i tak w rzeczywistości jest, i to nie przez afgańskich żołnierzy i policjantów, którzy o bezpieczeństwie nie stanowią w żadnej mierze, ale w głównie przez obce wojska) Wczoraj już wiedziałem też że skoro pomysł się zrodził w mojej głowie to czy tak czy siak pójdę.Tak więc też się dzisiaj stało.

Czy należy się bać?

Cały ten wpis wydaje mi się dość śmieszny w związku z tym że do supermarketu jest maksymalnie z 500 metrów a gdybym chciał pójść do bliższego (tego który widać na zdjęciu czyli Spinney’s) to mam jakieś 50 metrów. Do spinneysa jedna nie chodzimy ze względu na częsty brak cen na produktach w związku z czym potem próbują na kasie nabić co innego, no i z powodu dużej ilości przeterminowanych produktów.

Sklep Spinneys, czyli wszystko czego może być potrzeba
Sklep Spinneys, czyli wszystko czego może być potrzeba
Może ten przekaz sprawił że im się już nie chce?
Może ten przekaz sprawił że im się już nie chce?

W drugim supermarkecie jest o niebo lepiej, nazywa się on Finest i w rzeczywistości jest całkiem niezły. A i ceny potrafią być ok. Na przykład płyn do soczewek który koleżanka chciała kupić w spinneys kosztował 860 afg w finest 320 afg. (50 afg to okolo 1 usd), butelka 1,5 litra pepsi to 50afg, sok to najczęściej 30-40 afg, wiec nie jest tak źle.

Po drodze do supermarketu byłem nieźle zestresowany, i mimo że ni było czym to tak chyba działa ta cała tutejsza propaganda niebezpieczeństwa. Nie mówię oczywiście że jest super i na nic nie trzeba uważać. Oczywiście że trzeba mieć oczy dookoła głowy, bo w momencie kiedy poczuje się bezpiecznie i luźno na ulicy to pewnie będzie mój koniec. Jednak myślę że nie ma potrzeby być tak zestresowanym jak ja byłem. Droga powrotna przebiegła mi już w zdecydowanie lepszym samopoczuciu.

Jaki jest Kabul?

Na zdjęciach nie widać żadnych żołnierzy ani policjantów, ale to dlatego że nie zamierzam im robić zdjęć bo podobno może się to źle skończyć 😉 tak więc zdjęcia łapie jak nikogo w pobliżu nie ma 😉 Kabul wydaje się być w miarę ok.

Czasem dostawałem nawet kanapki
Czasem dostawałem nawet kanapki
Sposób parkowania jak w Polsce
Sposób parkowania jak w Polsce
Ulice w Kabulu nie różnią się za bardzo od siebie
Ulice w Kabulu nie różnią się za bardzo od siebie
Polub:
Udostępnij:

Skomentuj ()

Dodane przez Borys Specjalski
Podróże, polityka i startupy to moje ulubione tematy, ale nie zawacham się napisać na każdy temat który uznam za interesujący. Przez dwa lata mieszkałem w Afganistanie. Aktualnie rozwijam http://logline.pro w Singapurze.