Jedzenie w klasie biznesowej w Safi Airways

Udało się, nareszcie dojechałem i nawet zdążyłem się wyspać. Mam nadzieję że dzięki temu będzie bardziej obiektywie. Podróż przebiegła bez większych problemów. Jednak kilka się zdarzyło. Na lotnisku w Singapurze musiałem tłumaczyć się dlaczego jadę do Afganistanu, pani przy czekinie nie chciała mnie puścić twierdząc że muszę mieć wykupiony bilet powrotny, co na miejscu w Afganistanie okazało się być nieprawdą, nikt takiego biletu nie wymaga. Musiałem więc pokazać kontrakt, a pani po konsultacjach z kierowniczką w końcu mnie puściła.

Czego nie można zapomnieć

Gdy już przeszedłem przez pierwszą kontrolę bezpieczeństwa zorientowałem się czego zapomniałem. Oczywiście nie wziąłem bekonu… tak więc przyjaźni nici. Nie wziąłem tez aparatu więc wszystkie zdjęcia będą komórką.. o ile będą bo robienie zdjęć na ulicach jest nielegalne i grozi za to 4 miesiące więzienia. Z kolei gdy wsiadłem do samolotu zorientowałem się że nie wymieniłem pieniędzy. Na lotnisku w Delhi nie było żadnych kantorów, więc teraz będę musiał kombinować w Kabulu wymianę dolarów singapurskich na amerykańskie.

Jedyne co udało mi się w Delhi zrobić, to przy pomocy dolarów singapurskich zakupić dwie butelki wódki (i może przy ich pomocy uda mi się zdobyć przyjaciół) Za butelki zapłaciłem banknotem 100 dolarowym i zażądałem reszty w dolarach amerykańskich, więc mam wódkę i mam trochę dolarów. Taki jestem sprytny.

Jedzenie w klasie biznesowej w Safi Airways
Jedzenie w klasie biznesowej w Safi Airways

Jak się lata z Air India

Pierwszy lot  z liniami Air India… no cóż, samoloty już wiekowe a stewardessy starzeją się razem z nimi. Wszystkie wyglądały jak grumpy cat. Posiłek też taki sobie, jajecznica i kiełbasa. Za to drugi lot… okazało się że nie ma już miejsc w klasie economy więc zostałem przeniesiony do klasy biznes. Linie afgańskie, ale leciało się całkiem przyjemnie. Najważniejszy był posiłek, który był najlepszym jaki kiedykolwiek jadłem w samolocie 😉

Na miejscu, lotnisko w kabulu nie sprawia aż takiego ponurego wrażenia jak na zdjęciach, i w zasadzie przypominało mi lotnisko Szczecin-Goleniów. Za to co jest inne to zasady bezpieczeństwa, instrukcja którą dostałem mailem na temat tego jak się wydostać z lotniska trochę mnie przestraszyła. Do instrukcji załączone były ręcznie rysowane mapy. Udało mi się więc uniknąć wszystkich niebezpieczeństw w postaci ludzi chcących przewieźć bagaż, chcących przewieźć mnie razem z bagażem itp. Po wyjściu z lotniska trzeba przejść kawałek przez dziwne rondo i dwa parkingi i dopiero tam czekają na przyjezdnych.

Widok na drogę prowadzącą z lotniska w Kabulu
Widok na drogę prowadzącą z lotniska w Kabulu

I co teraz?

Problem był tylko w tym że na mnie nikt nie czekał. Okazało się też że ani mój singapurski ani mój polski numer tu nie działa. Więc nie zostało mi nic innego jak stać tam i czekać. Szczęśliwie po 10 minutach przybyła moja szefowa i załadowaliśmy się do samochodu. Jeździ się tutaj trochę inaczej, z kierowcą i facetem z kałachem. Facetów z kałachmi jest generalnie bardzo dużo i wrażenie jest jakby gdzieś tą broń rozdawali. Sam kabul… czego można się było spodziewać. Brudno, brzydko i niebezpiecznie. Generalnie jednak moje przemyślenia na temat tego jak wygląda życie sprawdzają się i tutaj. Ludzie muszą jeść, muszą gdzieś robić kupę.. i tak samo jest tutaj. Apropos w domu w którym mieszkam jest normalna toaleta więc jestem zadowolony. Postaram się tez wrzucić zdjęcie prysznica bo warto zobaczyć 😀

Widok na góry otaczające Kabul z okna samolotu
Widok na góry otaczające Kabul z okna samolotu
Ulica w Kabulu, widok zza szyby samochodu
Ulica w Kabulu, widok zza szyby samochodu
Oferta jeden z restauracji w Kabulu
Oferta jeden z restauracji w Kabulu
Polub:
Udostępnij:

Skomentuj ()

Dodane przez Borys Specjalski
Podróże, polityka i startupy to moje ulubione tematy, ale nie zawacham się napisać na każdy temat który uznam za interesujący. Przez dwa lata mieszkałem w Afganistanie. Aktualnie rozwijam http://logline.pro w Singapurze.