The Atlantis Dubai - widok z hotelowej plaży

Gdybym miał wybrać jedno święto religijne na świecie którego najbardziej nie lubię na pewno byłby to Ramadan. Nie miał by on sobie równych, a właściwie to zostawiłby całą konkurencję daleko w tyle. Mam świadomość tego że tak właściwie znam tylko dwie religie, więc skala porównawcza nie jest duża. Na pewno też nie przykładam tak dużej uwagi do świąt chrześcijańskich, w tej tradycji się wychowałem, więc tak naprawdę ciężko jest mi zachować trzeźwe spojrzenie, i to co pewnie wielu wydaje się dziwne, jak dla mnie jest całkiem normalne (dopiero po wyjechaniu z kraju dowiedziałem się że jest coś naprawdę nie w porządku w tradycji topienia – a gdzieniegdzie i palenia – personifikacji pani zimy przez grupy przedszkolaków)W dalszym ciągu jednak miesiąc głodowania od światu do zmierzchu wygrywa we wszystkich klasyfikacjach.

Wild Wadi park wodny. Świetne zdjęcie, zero wody.
Dalej jest lepiej 😉

Myślę że może i to wszystko nie byłoby tak złe, gdyby nie stopień religijnego fanatyzmu. Nie ma zmiłuj, wszyscy pościmy. Nawet pomimo tego że podobno religia zabrania postu kobietom w ciąży i w czasie okresu, ludziom chorym, podróżnym i paru innym grupom. Zawsze pełno jest ludzi wkoło którzy wiedzą lepiej, i jak nie będziesz pościć, pójdziesz prosto do piekła. Nie wolno też jeść i pić na widoku bo to może skłonić kogoś do złamania postu i wtedy będzie to mój i jego grzech. Co ciekawe jak dowiedziałem się od koleżanki, w jednym z afrykańskich krajów, jedzenie i picie na widoku przez ludzie nieposzczących jest uważane za coś co dodatkowo wspomaga silną wolę ludzi poszczących i ich poświęcenie. Jest więc czymś pożądanym.

Większość ludzi z którymi rozmawiałem wskazują również na pro zdrowotne działanie postu. Problem tylko w tym że statystyki wskazują że przeciętny muzułmanin w czasie postu tyje. Nie ma się jednak co dziwić, bo znając procesy zachodzące w organizmie, wiadomo co się stanie gdy po całym dniu poszczenia, władujemy w siebie kilogram jedzenie przed spaniem, a potem jeszcze na dokładkę kolejny kilogram o 2 w nocy, na śniadanie tuż przed świtem. Ze zdrowiem nie ma to w ogóle nic wspólnego. Ramadan jest świętem ruchomym, co roku wypada 13 dni wcześniej. Za dziesięć lat więc będzie gdzieś w okolicach Marca, i wtedy powinno być trochę łatwiej ponieważ dni będą znacznie krótsze.

Burj Al Arab, 6 gwiazdkowy hotel
z podwodną restauracją

Chcąc chociaż na chwilę odpocząć od tego szaleństwa postanowiłem wyjechać z Kabulu na weekend. Tak się ułożyło że znajomi jechali do Dubaju, w ostatniej chwili też się więc zabrałem. Cóż to był jednak za błąd. Mój pierwszy raz w Dubaju był a lutym. Temperatury wahały się pomiędzy 20 a 30 stopni, codziennie wiała morska bryza i muszę przyznać że było całkiem przyjemnie. Dubaj nie jest miastem w którym chciałbym spędzić nawet małą część swojego życia. Kilometrami ciągnące się autostrady, brak jakichkolwiek przestrzeni publicznych, wieżowce od których bolą oczy, i konsumpcjonizm w skali extra. Na weekendowy odpoczynek od Afganistanu nadaje się w sam raz. W trzech największych centrach handlowych świata można kupić właściwie wszystko ( a przede wszystkim to czego brakuje w Kabulu), całe dnie można spędzić nad hotelowym basenem, lub sącząc drinki na plaży (również hotelowej).

Wszystko to jednak kończy się gdy zaczyna się Ramadan. Dubaj jako najbardziej postępowy z emiratów i tak jest bardziej restrykcyjny niż Afganistan. W ciągu dnia nie wolno publicznie jeść ani pić i grozi za to mandat. Większość restauracji i barów szybkiej obsługi jest zamkniętych, a te które są otwarte serwują tylko dania na wynos. Tego co się kupi na wynos i tak nie ma gdzie zjeść, więc trzeba wracać do hotelu albo jeść w toalecie. Na zewnątrz codziennie 45 stopni, nie ma więc mowy o żadnych spacerach. Ciężki czas dla tych którzy się tam wybiorą Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Ponieważ wszyscy poza mną wiedzą że nie ma sensu tam jechać w czasie Ramadanu, generalnie wszystko jest połowę tańsze (mówiąc wszystko mam na myśli hotele, parki wodne i atrakcje w centrach handlowych bo i tak nic innego tam nie ma). Za cały dzień w parku wodnym zapłaciłem około 30 USD zamiast 60, w parku wszystko było też otwarte, picie i jedzenie dostępne cały dzień. Trochę skwar dokuczał, ale baseny mają chłodzoną wodę, więc ostatecznie nie było źle.

Dzisiaj całe szczęście jest już koniec, po 28 dniach, nie będzie w końcu ukrywania się z jedzeniem, picia kawy w kuchni i wysłuchiwania jak wszyscy są głodni i spragnieni. To ostatnie było w sumie najgorsze, bo w pewnych momentach czułem się jak strażnik moralności. Siedząc w kuchni, jedząc obiad widziałem jak wiele osób przychodziło żeby zjeść coś na boku, ci sami ludzie cierpieli później niesamowite katuszę umierając z głodu i pragnienia. Stopień hipokryzji sięga w tym czasie zenitu. Eid Mubarak!

Hyatt Park Hotel
Basen przy Hyatt Park Hotel
Centrum handlowe w kształcie piramid, doprawdy dziwne zestawienie, w środku restauracje meksykańska i indyjska a także centrum spa i masażu.
Hotel Atlantis Dubai, postawiony na sztucznej wyspie w kształcie palmy widziany od strony oceanu
Widziany od strony Dubaju, na zdjęciu Nasima Beach
Dubai z hotelowej plaży
Najlepsze śniadanie jakie w życiu jadłem. Social House w Dubai Mall
Pustynia w okolicach Dubaju
Polub:
Udostępnij:

Skomentuj ()

Dodane przez Borys Specjalski
Podróże, polityka i startupy to moje ulubione tematy, ale nie zawacham się napisać na każdy temat który uznam za interesujący. Przez dwa lata mieszkałem w Afganistanie. Aktualnie rozwijam http://logline.pro w Singapurze.