
Przy rosnącej temperaturze sporów politycznych w Polsce ciężko uwierzyć że da się świętować niepodległość bez obrzucania się kostką brukową. Od 52 lat udaje się to jednak w Singapurze, państwie gdzie muzułmanie, chrześcijanie, buddyści i taoiści żyją obok siebie na co dzień. Jak to jest więc możliwe?
Singapur tak naprawdę jest dużo starszy niż liczba ta wskazuje. Pierwsze wzmianki o wyspie pochodzą już z XIV wieku, i aż do XVII wieku był to ważny port handlowy. Po spaleniu miasta przez Portugalczyków przez blisko dwa stulecia stracił na znaczeniu. Osada została zapomniana aż do 1819 roku, kiedy przybył tu Stamford Raffles, którego uznaje się za ojca dzisiejszego, nowoczesnego miasta. Jeszcze w tym samym roku, umowa dzierżawy podpisana została podpisana pomiędzy Wielką Brytanią a Sułtanem Johor, który formalnie był właścicielem tych ziem.
Przed przybyciem do Singapuru Brytyjczyków, główna osada na wyspie liczyła około 1000 osób. Do 1860 roku populacja urosła już do 80,000 osób z czego ponad połowę stanowili Chińczycy. Aż do wybuchu drugiej wojny światowej, kontrolę nad wyspą sprawowali Brytyjczycy. w 1942 roku Japonia zdecydowała się najechać Singapur, 15 lutego tego roku, wojska brytyjskie wywiesiły białą flagę i cesarstwo japońskie przejęło kontrolę nad wyspą. Japonia sprawowała kontrolę aż do końca wojny zabijając, w międzyczasie między 5 a 25 tysięcy etnicznych chińczyków. Po wojnie kontrolę na wyspą przejęły wspólnie Wielka Brytania, Australia i Filipiny.
52 lata niepodległości
w 1946 roku Wielka Brytania wydzieliła Singapur jako osobną kolonię pod kontrolą korony, był to krok w stronę nadania większej niepodległości. W oczach Singapurczyków jednak, Wielka Brytania straciła jakiekolwiek prawa do kontrolowania tego terenu, gdy poddała wyspę Japończykom. Niepokoje narastające aż do 1955 sprawiły że ogłoszono pierwsze niezależne wybory. W 1956 roku, Wielka Brytania przyznała Singapurowi prawo samostanowienia za wyjątkiem wojskowości i spraw zagranicznych.
Stan taki trwał aż do 1962 roku kiedy ogłoszono referendum o scalenie Singapuru i Malezji. Brytyjczycy chcieli dzięki temu zapobiec przejęciu Singapuru przez pro chińskich komunistów którzy rośli w mieście lwa w siłę. Malezja, początkowo obawiała się scalenia w związku z obecnością dużej populacji chińskiej na wyspie. Jednak po propozycji ze strony Wielkiej Brytanii, w której do scalenia włączono również brytyjskie terytorium na Borneo, pomysł wydawał się podobać wszystkim.

Trzy lata wspólnego rządzenia pokazały jednak, że napięcia rasowe były zbyt duże, a interesy poszczególnych członków federacji zupełnie nie do pogodzenia. W międzyczasie, w Singapurze miały miejsce zamieszki rasowe, które zakończyły się zamachem bombowym. Co najciekawsze, Singapur nie walczył o nieodległość, tak naprawdę został z Malezji wyrzucony. 9 Sierpnia 1965, 126 posłów parlamentu Malezji przy 0 głosów sprzeciwu zagłosowało za wyrzuceniem Singapuru.
Harmonia rasowa
W ten sposób właśnie powstała Republika Singapuru którą znamy dzisiaj, kraj który przeszedł z grupy krajów trzeciego świata do pierwszego w ciągu jednego pokolenia. Zgodnie z oficjalną linią stało się to dzięki wyznaczeniu edukacji jako nadrzędnego celu rozwoju. Nie wszyscy wspomną w tym miejscu również o bardzo ścisłej kontroli nad wyspą, inżynierii społecznej uprawianej przy przyznawaniu mieszkań komunalnych (w których żyje 90% społeczeństwa Singapuru, nie należy kojarzyć tego z mieszkaniami komunalnymi w Polsce) oraz traktowaniu występków na tle rasowym lub religijnym jako najcięższej kategorii przestępstw.
Czy harmonia rasowa naprawdę tu istnieje. Powierzchownie na pewno tak, wszyscy mieszkają tuż obok siebie, nie ma żadnych napięć na tle rasowym a gdy tylko ktoś zaczyna cokolwiek złego mówić o innych – a dotyczy to religii lub rasy – zostaje aresztowany. Można by wiec powiedzieć że jest to państwo policyjne, niedemokratyczne w którym ludzie nie mogą wyrażać swoich poglądów. Wybory jednak są w pełni demokratyczne, co za każdym razem potwierdzają niezależni obserwatorzy. Od 52 lat wygrywa je jedna partia, ta, której ludzie ufają i która przeprowadziła Singapur od totalnej nędzy, do jednego z najbogatszych krajów świata.
Czy w Polsce da się inaczej
Czy mogłoby to więc być rozwiązaniem dla Polski? Wydaje mi się, że chyba nawet o czymś takim właśnie PiS myśli. Z tą różnicą, że zamiast harmonii rasowej, chciałby pełnej rasowej czystości. Skądś to już z historii znamy. Nie wydaje mi się również, że Polacy mogliby zaakceptować – w imię dobrobytu – zakazu wypowiadania się na pewne tematy. Często jednak mam wrażenie, mylimy w Polsce wolność wypowiedzi, z wolnością do obrażania na którą nie powinno być miejsca.

Czy więc gdyby zjawił się teraz “mesjasz”. Partia która na sztandary wyniosła by rozwój w zamian za cenę wolności, zgodzilibyśmy się na to? Chciałbym żeby kiedyś świętowanie niepodległości polegało na zwróceniu uwagi na to w czym jesteśmy dobrzy, jakie naukowe i technologiczne sukcesy potrafimy odnieść. Aktualnie zamiast tego polega na niekończącym się rozpamiętywaniu gdzie, ilu i z czyich rąk Polaków zginęło. Wydaje mi się, że o ile ważne jest pamiętać skąd się pochodzi, dużo ważniejsze jest wiedzieć dokąd się zmierza. A planu na przyszłość w Polsce aktualnie nikt nie ma.