Wizualizacja przedstawiające Forest City w 2050 roku

Jest takie miejsce, tuż obok granicy z Singapurem, gdzie przyszłość budowana jest już teraz. Forest City -miasto zaprojektowane od zera, w planach na 700,000 ludzi. Wszystko to wybudowane na wyspach odzyskanych z oceanu. Czy my z naszymi przekopami przez mierzeję wiślaną i innymi “mega” projektami naprawdę dalej uważamy że jesteśmy w awangardzie cywilizacji?

Miasto przyszłości

Forest City od samego początku zaprojektowane jest jako miasto ekologiczne i zero emisyjne. Pierwotne założenie pokazywało również zintegrowany węzeł komunikacyjny i coś w rodzaju automatycznych taksówek rozwożących mieszkańców po wsypach. Patrząc na obecne plany wydaje mi się że od tego pomysłu firma budujące całe założenie już odeszła. Pojawiły się na planach normalne drogi, więc niestety aż tak zielono nie będzie.

Makieta w biurze sprzedaży Forest City w Singapurze
Makieta w biurze sprzedaży Forest City w Singapurze

Niezależnie od tego, architektura jest niezmiernie futurystyczna i przypomina mi to co można było zobaczyć w filmie “Wyspa” i innych filmach traktujących o przyszłości. Większość z budynków ma być bogato porośnięta roślinnością. W to akurat nie jest ciężko mi uwierzyć. W przeciwieństwie do krajów o umiarkowanym klimacie tutaj wszystko właściwie samo rośnie, a kawałek lądu zostawiony sam sobie w kilka-kilkanaście lat porasta dżunglą. Nie jest to więc jakiś niesamowicie duży koszt dla dewelopera. Dlatego jako projekt Forest City Malaysia w takim klimacie jest zapewne bardziej opłacalny niż byłby gdzieś bardziej na północy.

Żeby zweryfikować to co media na ten temat piszą wybrałem się do Forest City na szybką wycieczkę

Na wyspie ma być również dostępne wszystko, czego potrzeba do życia, są więc sklepy, supermarkety, szkoły ma być też szpital. Jedno nad czym zaczynam się zastanawiać, to skąd będą mieszkańcy brali pracę. Chyba że wszyscy będą “cyfrowymi nomadami” i będą tworzyć strony internetowe z zaciszy swoich apartamentów. Jeżeli tak to będzie to bardzo cicha okolica.

Dlaczego Forest City w ogóle powstaje?

To jest chyba najciekawsze pytanie z tego wszystko. Dlaczego, skoro Malezja jest właściwie w większości niezamieszkana, a większość lądu pokrywają pola uprawne lub dżungle, ktoś decyduje się na budowę miasta na wyspach? Inspiracja przyszła z relacji jaka powstała między Hong Kongiem a Shenzen. Ten pierwszy jest światową metropolią już od jakichś 100 lat, ten drugi to jeszcze 25 lat temu wioska rybacka, która w tym niezwykle krótkim czasie zamieniła się w 5 milionowe miasto.

Ogólnodostępny basen przy biurze sprzedaży w pierwszym etapie Forest City w Malezji
Ogólnodostępny basen przy biurze sprzedaży w pierwszym etapie Forest City w Malezji

Shenzen miało szanse rozkwitnąć dopiero po przekazaniu władzy nad Hong Kongiem Chinom. W innym wypadku nie byłaby możliwa budowa linii metra która łączy oba kraje.Pomysł na Forest City jest więc nawiązaniem do tego co stało się z Shenzen. Singapur tak samo jak Hong Kong dusi się na swojej wyspie, ceny gruntów gwałtownie rosną a populacja ciągle się powiększa. Presja na nowe mieszkania jest wiec olbrzymia. Grunty w Malezji są natomiast dziesięciokrotnie tańsze w porównaniu do tych Singapurskich. Malezja nie mogła Chinom bezpośrednio przekazać kontroli nad swoją lądową częścią, ale mogła umówić się na pewnego rodzaju zwierzchnictwo – tak jak Wielka Brytania panowała kiedyś nad Hong Kongiem – w sytuacji gdy sobie Chińczycy sami swoje wyspy zbudują.

Budują więc najbliżej Singapuru jak się da, tuż u ujścia rzeki oddzielające wyspę Singapur od Malezji. Mają również nadzieję – chociaż w rozmowach w punkcie sprzedaży opowiadają o tym jak o fakcie – że uda się stworzyć bezpośrednie połączenia pomiędzy Singapurem a nowo budowanym miastem. Ułatwiło by to znacznie podróż, a w początkowych etapach sprawiłoby że w ogóle na granicy nie trzeba by było czekać. Jest to bowiem jeden z większych problemów jakie napotykają Malezyjczyków pracujących w Singapurze, podróż przez granicę może zająć nawet 2-3 godziny dziennie.

Pierwszy etap budowy Forest City - ta cześć jest już gotowa
Pierwszy etap budowy Forest City – ta cześć jest już gotowa

Skomplikowane relacje z Chinami

Za tym wszystkim kryje się niestety też sporo polityki. Chiny mają dość skompilowane relacje z Singapurem – nie są one tak złe jak z Tajwanem – ale ostatnio chiński premier otwarcie ten mały wyspiarki kraj krytykował. Chiny więc próbują zbudować sobie swój własny Singapur na dwa sposoby. Pierwszym jest właśnie Forest City, czyli miasto które pretenduje do bycia metropolią nowoczesnych technologii.

Drugim jest mega port przeładunkowym głębiej na Malezyjskim wybrzeżu. Ten pomyślany jest jako bezpośrednia konkurencja dla Singapurskiego poru. Pamiętać musimy że działalność przeładunkowa przynosi temu miastu prawie 15% PKB. Utrata tego źródła dochodu może więc wpędzić Singapur w kłopoty. Chcą w ten sposób wytrącić Singapurowi jego ekonomiczne podstawy bytu. Singapur jest silny handlem, ale okazuje się, że może nie znaleźć metody na przeciwdziałanie takim wrogim akcjom ze strony Chin.

Plaża na wyspie odzyskanej od oceanu - pierwszy etap budowy Forest City
Plaża na wyspie odzyskanej od oceanu – pierwszy etap budowy Forest City

Oczywiście na świecie były już budowane miasta na wyspach odzyskanych z morza. W samym Singapurze proces odzyskiwania gruntu zaczął się już w XIX wieku. Ostatnio w projektach takich przodują Zjednoczone Emiraty Arabskie, gdzie powstały archipelagi w kształcie palmy i w kształcie świata. Były to jednak projekty typowo luksusowe nie nastawione na bycie samodzielnie jednostajnie miejskimi. Nawet w samej Malezji Forest City nie jest jedynym takim projektem.

Czy Europa nie jest trochę zapóźniona?

Wszystko to każe zadać sobie pytanie czy Europa w tym wszystkim nie została w tyle. Czy takie mega projekty są w ogóle potrzebne? Z pewnością wyzwania napotykane podczas budowy tego typu obiektów stanowią pewnego rodzaju know-how. Przyczyniają się do powstania nowoczesnych technologii, dają możliwość przetestowania nowych paradygmatów tworzenia miast. Przede wszystkim jednak w przypadku powodzenia projektu, będzie przynosić zyski przez następnych 100 lat.

Wydaje się jednak, że ryzyko również jest spore i gdyby założenia ekonomiczne, stanowiące podstawę tego planu się nie spełniły Malezja zostanie z rozgrzebaną budową i niedokończonymi wyspami. Całość inwestycji szacowana jest na 100 miliardów dolarów. To roczny budżet takich krajów jak Polska czy Malezja. W tym kontekście, ciężko nie zadać sobie pytania, jakie ekonomiczne szanse na konkurencję z Chinami ma dzisiaj jakikolwiek europejski kraj samodzielnie. Wydaje mi się więc, że w dzisiejszym świecie, dla państw narodowych nie ma już miejsca poza strukturami takimi jak Unia Europejska. Te jako jedyne bowiem mogą stanowić przeciwwagę i partnera do rozmów dla takich gigantów jak Chiny.

Polub:
Udostępnij:

Skomentuj ()

Dodane przez Borys Specjalski
Podróże, polityka i startupy to moje ulubione tematy, ale nie zawacham się napisać na każdy temat który uznam za interesujący. Przez dwa lata mieszkałem w Afganistanie. Aktualnie rozwijam http://logline.pro w Singapurze.